Brat Simon’a stwierdził ostatnio, że chciałby dzielić dokumenty z innymi pracownikami, ale słowo “synchronizacja” przyprawia go o dreszcze. W sumie dla większości ludzi wyrażenia “synchronizacja” lub “sync” kojarzą się z korporacjnym, japońskim, “blackberry’owym językiem”, który tylko bystrzy okularnicy z burzą hormonów i komputerowi spece potrafią zrozumieć. Spokojnie! To jest naprawdę proste, uwierzcie. Zaraz sprawię, że wasze dreszcze opuszczą was raz na zawsze, czytajcie tylko dalej.
Synchronizacja jest powszechna w naturze i życiu codziennym – maszerujący żołnierze, zsynchronizowane zegarki, wioślarze, tancerki basenowe (nie wiem jak one oddychają i kiedy). Ogólnie: te same rzeczy dzieją się w różnych miejscach w tym samym czasie. Jeśli zsynchronizujesz swoje komputery i ich pliki, masz tę samą ilość danych na różnych maszynach, w tym samym czasie. Jeśli cokolwiek zmienisz na jednym komputerze, zmieni się to także na tych pozostałych. Do czego ci jest to zatem potrzebne? Aby usprawnić twoją pracę grupową (wspólne kalendarze, inboxy, listy zadań, wspólne kontakty i bazy danych) – wszystko robi się automatycznie i w czasie rzeczywistym. Nie musisz mówić swojej sekretarce i pracownikom, że wyjeżdżasz w piątek – oni już to wiedzą, ponieważ dzielisz z nimi swoje kalendarze i dokumenty!